Worldcon z rzadka zdarza się w Europie, niemniej
w tym roku zawitał do Londynu (jako Loncon 3),
osadziwszy się w Dokach, tuż obok lotniska City (co stworzyło dodatkowe
warunki do akcydentalnego
planespottingu). Sama impreza okazała się dość tradycyjna - tak
jakby Worldcon, raz wypracowawszy swoją
konwencję, od dziesiątków lat trzymał się tego, co się sprawdza.
Od wielu innych europejskich konwentów
odróżniała go powszednia obecność trudnych do zliczenia istotnych
postaci SF&F, głównie pisarzy, którzy zjawili
się jako zwykli (albo prawie zwykli) uczestnicy, jak i przyjazd
olbrzymiej grupy amerykańskich fanów.
Dodatkowo można było przekonać się na własne oczy, że zachodni fandom
zaczął tworzyć się jeszcze w latach
czterdziestych (nasz - w siedemdziesiątych) i działo się to w innych
warunkach, innym klimacie,
przez co średnia wieku aktywnych fanów jest w nim dzisiaj zdecydowanie
wyższa, niż w Polsce.
Polska ekipa była rekordowo liczna, pierwszy raz też pojawiło stoisko
reklamujące polskie konwenty
(w tym Pyrkon), zaś wśród uczestników udało się spotkać i takie
osoby, których nie widziałem
od wielu lat (jak Ian Watson) albo nie oczekiwałem, że kiedykolwiek
je poznam (jak Moira Harrison,
córka Joan i Harry'ego Harrisonów). Całą zaś imprezę skłonny jestem
zaliczyć do bardzo udanych,
spełniających z nawiązką wszystkie oczekiwania, zarówno gdy chodzi
o organizację, jak i przebieg
oraz wspaniałe, mocno międzynarodowe towarzystwo.
|
Gdyby którakolwiek z przedstawionych
osób nie chciała widnieć w tej galerii, proszę
o sygnał. Niezwłocznie dodam maskę.
W celu zapisania zdjęcia z tej strony, należy otworzyć je w nowym
oknie / To save a picture, open it in a new window.
|